Chciałam się podzielić historią swoich rekolekcji, na które Pan Bóg zaprosił mnie na przełomie tego roku.
Nie odkryję w tej histori wszystkich kart.
Niektóre z nich są intymnym dialogiem pomiędzy Nim a mną.
Są jak spojrzenie sobie w oczy, w którym dokonuje się głebokie spotkanie - nie potrzebujące słów, ale odmieniające nas wewnętrznie.
Od wielu miesięcy czułam się przyzywana na pustynię.
Rozważałam, czym to pragnienie we mnie jest, do czego pan Bóg mnie w tym zaprasza.
I z takim pragnieniem weszłam w rekolekcje Lecio Divina ze sw. Markiem,
które przeżywałam w Trzebini w CFD.
Od pierwszego dnia dostrzegłam, że od kilku miesięcy jestem już na pustyni !
Ze zmianą obowiązku, moje życie bardzo aktywne - stało się życiem bardziej cichym, zwolnionym..
Stało się poszukiwaniem Jego woli, wobec rzeczywistości, która została mi zadana.
Moje wewnętrzne ucho nastawiło się na odbiór tego, co chce mi i nam jako wspólnocie powiedzieć.
I zadziwiona byłam, jak szybko SŁOWO otworzyło się dla mnie.
I u samego progu rekolekcji Jezus zaprosił mnie bym wsiadła z Nim do łodzi.
Zapowiedział też, że celem podróży będzie Jerozolima.
Moja radość przebywania z Nim w tej łódce, była tak duża, że nie straszna była mi perspektywa Jerozolimy.
Wyruszyliśmy.
Przeprowadził mnie w te rekolekcje przez zmaganie ogrójca ..
Trudno było mi się zgodzić na to, że sa we mnie jeszcze miejsca, które nie oświetliła Jego Miłość.
Zaprowadził mnie do miejsc, w których byłam krzyżowana i do mojego grobu,
który ciągle w sobie noszę a w którym ON chce się położyć...
Bo Jerozolima, to nie tylko śmierć, to także Zmartwychwstanie !
Ta podróż się nie skoćzyła.
Ona ciągle trwa w mojej codziennosci.
Podarowani mi są konkretni ludzie, których otrzymałam od Niego.
Jestem w drodze.
Odkrywam Jego troskę o mnie, w tylu szczególach!
Widzę jak poszerza przestrzeń mojego zaufania.
"Przeprawmy się na drugi brzeg"
.. tymi słowami zaprosił mnie do podjęcia osobistych i wymajgających decyzji.
Ale nawet gdy moja łódz targana jest burzami - wiem, że ON jest.
Czasem śpi...ale tylko dlatego, że ufa w moje możłiwosci i umiejętności.
On wie, że dam radę.
A ja wierzę, że dam - bo On jest.
Tylko ze względu na Niego ta moja podróż...czy tylko ?
Nie, chyba nie do końca....
Myślę, że ja wyruszyłam dla Niego.
Ale On wyruszył ze mną dla mnie samej.
Bym jak oblubienica z Pnp, stała się tą, która odnalazła pokój :)
Taka jest historia mojego z Nim spotkania.
Tajemnicza - jak każda miłość :)
s.M.
Nie odkryję w tej histori wszystkich kart.
Niektóre z nich są intymnym dialogiem pomiędzy Nim a mną.
Są jak spojrzenie sobie w oczy, w którym dokonuje się głebokie spotkanie - nie potrzebujące słów, ale odmieniające nas wewnętrznie.
Od wielu miesięcy czułam się przyzywana na pustynię.
Rozważałam, czym to pragnienie we mnie jest, do czego pan Bóg mnie w tym zaprasza.
I z takim pragnieniem weszłam w rekolekcje Lecio Divina ze sw. Markiem,
które przeżywałam w Trzebini w CFD.
Od pierwszego dnia dostrzegłam, że od kilku miesięcy jestem już na pustyni !
Ze zmianą obowiązku, moje życie bardzo aktywne - stało się życiem bardziej cichym, zwolnionym..
Stało się poszukiwaniem Jego woli, wobec rzeczywistości, która została mi zadana.
Moje wewnętrzne ucho nastawiło się na odbiór tego, co chce mi i nam jako wspólnocie powiedzieć.
I zadziwiona byłam, jak szybko SŁOWO otworzyło się dla mnie.
I u samego progu rekolekcji Jezus zaprosił mnie bym wsiadła z Nim do łodzi.
Zapowiedział też, że celem podróży będzie Jerozolima.
Moja radość przebywania z Nim w tej łódce, była tak duża, że nie straszna była mi perspektywa Jerozolimy.
Wyruszyliśmy.
Przeprowadził mnie w te rekolekcje przez zmaganie ogrójca ..
Trudno było mi się zgodzić na to, że sa we mnie jeszcze miejsca, które nie oświetliła Jego Miłość.
Zaprowadził mnie do miejsc, w których byłam krzyżowana i do mojego grobu,
który ciągle w sobie noszę a w którym ON chce się położyć...
Bo Jerozolima, to nie tylko śmierć, to także Zmartwychwstanie !
Ta podróż się nie skoćzyła.
Ona ciągle trwa w mojej codziennosci.
Podarowani mi są konkretni ludzie, których otrzymałam od Niego.
Jestem w drodze.
Odkrywam Jego troskę o mnie, w tylu szczególach!
Widzę jak poszerza przestrzeń mojego zaufania.
"Przeprawmy się na drugi brzeg"
.. tymi słowami zaprosił mnie do podjęcia osobistych i wymajgających decyzji.
Ale nawet gdy moja łódz targana jest burzami - wiem, że ON jest.
Czasem śpi...ale tylko dlatego, że ufa w moje możłiwosci i umiejętności.
On wie, że dam radę.
A ja wierzę, że dam - bo On jest.
Tylko ze względu na Niego ta moja podróż...czy tylko ?
Nie, chyba nie do końca....
Myślę, że ja wyruszyłam dla Niego.
Ale On wyruszył ze mną dla mnie samej.
Bym jak oblubienica z Pnp, stała się tą, która odnalazła pokój :)
Taka jest historia mojego z Nim spotkania.
Tajemnicza - jak każda miłość :)
s.M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz