wtorek, 13 lutego 2018

Chciałam się podzielić historią swoich rekolekcji, na które Pan Bóg zaprosił mnie na przełomie tego roku.
Nie odkryję w tej histori wszystkich kart.
Niektóre z nich są intymnym dialogiem pomiędzy Nim a mną.
Są jak spojrzenie sobie w oczy, w którym dokonuje się głebokie spotkanie - nie potrzebujące słów, ale odmieniające nas wewnętrznie.

Od wielu miesięcy czułam się przyzywana na pustynię.
Rozważałam, czym to pragnienie we mnie jest, do czego pan Bóg mnie w tym zaprasza.
I z takim pragnieniem weszłam w rekolekcje Lecio Divina ze sw. Markiem,
które przeżywałam w Trzebini w CFD.

Od pierwszego dnia dostrzegłam, że od kilku miesięcy jestem już na pustyni !
Ze zmianą obowiązku, moje życie bardzo aktywne -  stało się życiem bardziej cichym, zwolnionym..
Stało się poszukiwaniem Jego woli, wobec rzeczywistości, która została mi zadana.
Moje wewnętrzne ucho nastawiło się na odbiór tego, co chce mi i nam jako wspólnocie powiedzieć.

I zadziwiona byłam, jak szybko SŁOWO  otworzyło się dla mnie.
I u samego progu rekolekcji Jezus zaprosił mnie bym wsiadła z Nim do łodzi.
Zapowiedział też, że celem podróży będzie Jerozolima.
Moja radość przebywania z Nim w tej łódce, była tak duża, że nie straszna była mi perspektywa Jerozolimy.

Wyruszyliśmy.

Przeprowadził mnie w te rekolekcje przez zmaganie ogrójca ..
Trudno było mi się zgodzić na to, że sa we mnie jeszcze miejsca, które nie oświetliła Jego Miłość.
Zaprowadził mnie do miejsc, w których byłam krzyżowana i do mojego grobu,
który ciągle w sobie noszę a  w którym ON chce się położyć...
Bo Jerozolima, to nie tylko śmierć, to także Zmartwychwstanie !

Ta podróż się nie skoćzyła.

Ona ciągle trwa w mojej codziennosci.
Podarowani mi są konkretni ludzie, których otrzymałam od Niego.

 Jestem w drodze.

Odkrywam Jego troskę o mnie, w tylu szczególach!
Widzę jak poszerza przestrzeń mojego zaufania.

"Przeprawmy się na drugi brzeg"
.. tymi słowami zaprosił mnie do podjęcia osobistych i wymajgających decyzji.

Ale nawet gdy moja łódz targana jest burzami - wiem, że ON jest.
Czasem śpi...ale tylko dlatego, że ufa w moje możłiwosci i umiejętności.
On wie, że dam radę.
A ja wierzę, że dam - bo On jest.

Tylko ze względu na Niego ta moja podróż...czy tylko ?
Nie, chyba nie do końca....

Myślę, że ja wyruszyłam dla Niego.

Ale On wyruszył ze mną dla mnie samej.

Bym jak oblubienica z Pnp, stała się tą, która odnalazła pokój :)

Taka jest historia mojego z Nim spotkania.
Tajemnicza - jak każda miłość :)

s.M.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz